Marcin Tomala Marcin Tomala
2563
BLOG

"Wali mnie Kowalczyk" - czyli jaki patron, taki żużel

Marcin Tomala Marcin Tomala Żużel Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Warszawce zachciało się żużla - LOTTO Warsaw FIM SGP of Poland miało być wielkim świętem tej brawurowej i niebezpiecznej dyscypliny sportu, wydarzeniem, które przejdzie do historii sportów motorowych. I przeszło, można rzec przekornie - tylko raczej nie dokładnie tak, jak sobie honorowy patron tej imprezy (prezydent Komorowski) oraz jejo organizatorzy wymarzyli.

To oczywiście nie jest wina szoguna naszego kochanego, że impreza zakończyła się kompromitacją - choć parafrazując jego żarciki o śp. Lechu Kaczyńskim (jaki prezydent, taki snajper) to trzeba wyraźnie podkreślić, że pan Bronisław nie tylko jakoś szczególnie lotny umysłowo i wizerunkowo nie jest, ale i pecha wyraźnego przynosi. Jak nie tramwaj się zepsuje, to się biedni żużlowcy wywracają - a taka okazja to kolejnego etapu kampanii prezydenckiej mogła być, eh. Cóż, trzeba się jednak trzymać dziedzin życia, w których można się wykazać - w tym konkretnym przypadku kur i krzeseł.

Wracając do samego Grand Prix - oryginalny i kontrowersyjny pomysł zorganizowania imprezy rangi światowej i jednocześnie pożegnania z cyklem Grand Prix największej polskiej gwiazdy tej dyscypliny, Tomasza Golloba, nie współgrał niestety z jakością wykonania. PZM zlecił przygotowanie toru Duńczykowi Ole Olsenowi, który najzwyczajniej w świecie sprawę spaprał. Jazda okazała się niebezpieczna, wręcz niemożliwa, a wisienką na niezjadliwym torcie okazały się problemy z maszyną startową - brak rezerwowej na zawodach tej rangi to już kompletna kpina.

Zawody zatem przerwano, a sfrustrowani kibice zafundowali organizatorom gwizdy i jak najszybszą ucieczkę ze stadionu. Zdenerwowała się na nich wybitna polska sportsmenka Justyna Kowalczyk, która w ostrych słowach podsumowała na swym profilu społecznościowym: "Wali mnie tor, wali mnie taśma startowa. Nie znam się (się nie zna, się tak ostro nie wypowiada - przyp. autora).Ale nie wali mnie to, że 70% kibiców opuściło stadion 2 min przed pożegnaniem Golloba". O ile taka impreza to kapitalna okazja, by ponabijać się z fanów, którzy o żużlu (i innych dyscyplinach) nie mają zielonego pojęcia, a takie zabawy traktują jako okazję do celebryckiego lansiku (a`la Komorowski), to w tym przypadku nie ma ich co atakować czy winić.

Po pierwsze, jak się żużel organizuje w stolicy (która na dzień dzisiejszy nie ma nic wspólnego z tym sportem) a nie w Toruniu na przykład, to się później nie ma co dziwić. Po drugie ważniejsze nawet - żegnanie w takich okolicznościach jednej z ikon polskiego sportu motorowego (i nie tylko) to jakiś przykry żart i policzek dla Golloba. Dziwię się, że zdecydował się w tych warunkach na rundę honorową, tak jak tym, którzy tę kompromitację postanowili fetować sztucznymi ogniami. Sukces!

Zastanawia mnie, czy uda się organizatorom całkiem zrzucić winę na Olsena. Dochodzą bowiem słuchy, że o stanie toru wiadomo było już wcześniej, a kosmetyka tuż przed zawodami niczego i tak nie zmieniła. Do tego pieniążki - nie mam pojęcia ile zapłacono (albo obiecano) zapłacić Duńczykowi, ale na moje oko to jak za taką fuszerkę zgarnie kasę, to będzie to jeszcze większa kompromitacja, niż ta impreza nieszczęsna. Ale jak sobie przypomnę o tych premiach przy budowaniu "narodowego"... cóż, w Warszawie wszystko możliwe.

Pozostaje mieć nadzieję, że kibice masowo zasypią PZM reklamacjami a ten wykaże się resztką honoru i pieniążki za bilety zwróci. Może patron Komorowski pomoże?


Zachęcam do śledzenia: http://twitter.com/MarcinTomala

Można mnie także polubić (lub znienawidzić, co kto woli), porozmawiać, zapytać, zganić: https://www.facebook.com/okiememigranta

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport