Jeśli ktoś miał jeszcze cień wątpliwości na temat tego, jak fascynującą i emocjonującą dyscypliną sportu jest piłka ręczna, rozwiała je bitwa między Hiszpanią a Polską o trzecie miejsce rozgrywanych w Katarze mistrzostw świata. Hitchcock nie wyreżyserowałby tego lepiej - zaczęło się od trzęsienia ziemi, a napięcie wzrastało z każdą minutą spotkania. Co najważniejsze - z fenomenalnym happy endem dla biało-czerwonych bohaterów!
Po przegranym już chyba w głowach zawodników półfinale z faworyzowaną przez sędziów armią najemników katarskich, Polacy pokazali, jak silni są mentalnie. Kapitalnie weszli w spotkanie o brąz, zdecydowanie prowadząc i wykorzystując swój największy atut - twardą, skuteczną i znakomitą obronę. Broniący tytułu mistrza świata Hiszpanie długo dochodzili do siebie, ale w końcu rozpoczęli pościg. Tym efektywniejszy, że udało im się zdobyć, wydawałoby się wystarczającą do wygranej, przewagę w drugiej części meczu.
Może starczyłaby ona z każdym innym rywalem, tylko nie z Polską. To jedyna taka drużyna na świecie, której serce do walki wywołuje wręcz gęsią skórkę i przyprawia o zawał jej fanów. Mimo fatalnego błędu i wykluczenia za złą zmianę rozgrywającego mecz życia Szyby (a może to symboliczny prztyczek w nos od delegata federacji za te ironiczne oklaski po półfinale?) na kilkanaście sekund przed końcem przegrywaliśmy tylko jedną bramką.
Wycofanie bramkarza, fantastycznie rozegrana akcja, Jurecki do Szyby i... jeeeeest!!! Bramka w ostatnich sekundach dająca dogrywkę, coś nieprawdopodobnego! W niej Polacy zdołali zdominować podłamanych Hiszpanów, kapitalnie zagrał Syprzak i upragniony, wymarzony medal stał się faktem - brawa dla podopiecznych Bieglera, po takim horrorze, bez wątpienia najlepszym i najbardziej porywającym meczu tych mistrzostw. Trudno wyobrazić sobie lepszą promocję piłki ręcznej.
Zwłaszcza w kontekście kupionej za petrodolary rewelacyjnej drużyny Kataru, która w finale uległa Francji - cóż, miło było dla odmiany popatrzeć na zdziwione miny najemników - to nam też można kary gwizdać, ależ jak to?
Reasumując, ciekawy i pełen pełnej palety emocji turniej - z pięknym zakończeniem dla dzielnych Polaków. Drużyna na medal!
Zachęcam do śledzenia: http://twitter.com/MarcinTomala
Można mnie także polubić (lub znienawidzić, co kto woli), porozmawiać, zapytać, zganić: https://www.facebook.com/okiememigranta