Marcin Tomala Marcin Tomala
693
BLOG

Niebezpieczne i dziecinne czy piękne i niedoceniane?

Marcin Tomala Marcin Tomala Rozmaitości Obserwuj notkę 22

Stereotypowe traktowanie miłośników gier komputerowych jest w dzisiejszych czasach zjawiskiem fascynującym. O ile każde inne hobby czy rozrywka (film, malarstwo, muzyka, książka) spotykają się zazwyczaj z szalenie miłym przyjęciem i komentarzem, gracze są traktowani pobłażliwie, lekceważąco. Korzystając z uroków ciszy wyborczej czas się z tym absurdalnym mitem rozprawić.

Zapalony, uzależniony od durnej zabawy nastolatek albo grubawy pan po 30 z problemami społecznymi (żona skomentowała złośliwie - o, widzę, że o sobie piszesz narcyzie?) - dla wielu taki jest właśnie obowiązujący wizerunek gracza komputerowego. Nic bardziej mylnego - przekrój grających bywa zaskakująco wręcz różnorodny, coraz większy jest także udział w rynku tej piękniejszej i urokliwszej z płci. Sama branża rozwija się w tempie porywającym, triumfalnie przekraczając kolejne granice wyobraźni.

Dzisiejszy rynek gier komputerowych to potężna gałąź światowej gospodarki, z globalną sprzedażą przekraczającą 40 mld EUR i szybkim tempem wzrostu. Według prognoz Idate (firmy zajmującej się badaniem rynków telekomunikacyjnego, Internetu i mediów), wartość sprzedaży ma wzrosnąć do 2015 r. o ponad 40% i przekroczyć 60 mld EUR. Wg innych źródeł granice te dawno zostały przekroczone. Godny odnotowania jest fakt, że także polskie firmy walczą o spory kawałek branżowego tortu - to nie tylko CD Project ze swym słynnym, flagowym Wiedźminem, Techland, krakowskie studio Reality Pump. Mamy się czym pochwalić, naprawdę.

Fenomenem stają się tzw. areny e-sportu, gdzie najlepsi w danych grach zawodnicy z całego świata rywalizują w spektakularnych turniejach. Zabawne? Może - tylko ta zabawa już dziś potrafi zgromadzić na stadionie piłkarskim 100 tys. żywiołowo dopingujących fanów, transmisje telewizyjne z komentarzem, którego pozazdrościliby Szpakowski w parze z Szaranowiczem a pule nagród (miliony dolarów) wywołują zawrót głowy i szaloną nostalgię autora - szkoda, że to "szaleństwo" nie zaczęło się 10 lat wcześniej, miałbym co trenować.

W planach jest umieszczenie e-sportu jako dyscypliny olimpijskiej a zawodowcy są bardziej znani i popularni w wybranych krajach, niż u nas Kowalczyk z Małyszem razem wzięci. By marzyć o sukcesach trzeba mieć nie tylko talent, ale także żelazną cierpliwość i możliwość poświęcenia setek godzin na treningi. Sam bawiłem się (w czasach przed-rodzicielskich) trochę z całkiem sporymi osiągnięciami (w stosunku do poświęconego czasu) w League of Legends (krytykowaną przez wielu, ale ciągle najpopularniejszą odmianę MOB-a - arenową grę, gdzie na specyficznej mapie rywalizują ze sobą dwie 5-osobowe drużyny) oraz FIFĘ, gdzie zmagania piłkarskie przekładają się na emocje i prawdziwy duch rywalizacji - także w wymiarze finansowym.

Dla mnie jednak gry to przede wszystkim hobby, obok dobrej książki, filmu, ciekawej płyty. To nie tylko wywołujące dreszczyk emocji i przypływ adrenaliny (fruwające pady) zmagania z żywymi graczami, to także - a może przede wszystkim - singlowe produkcje i opowieści godne najwyższych ocen. Wyobraźcie sobie super-ciekawą, wciągającą, interaktywną historię, w której to wy decydujecie o losach bohatera, a każdy, wydawałoby się nawet nieistotny wybór wpływa na dalsze losy kreowanego świata. 

Zdarzają się perełki, w które gram wręcz razem z żoną, gdzie dyskutujemy zawzięcie co powinien zrobić w danej chwili nasz bohater - epickie historie pełne zwrotów akcji, dramatycznych, wywołujących autentyczne wzruszenie zdarzeń, ciekawie nakreślonych bohaterów.

Tak, jak wszystko w życiu - gry potrafią zaszkodzić, dla wielu stają się narkotykiem, inni, nie bacząc na oczywiste ograniczenia wiekowe (a ja się tam nie znam, niech sobie wnuczek zagra w to GTA) nie kontrolują co robią ich pociechy przed telewizorem/komputerem. Pamiętać należy jednak, że demonizowanie roli gier komputerowych w brutalizacji i wychowaniu dzieci jest tezą absurdalną, a osobiście nie spotkałem się jeszcze z żadną fachową, rzetelną pozycją na ten temat - są one pełne tak wielu rażących błędów fachowych (mylenie gatunku gier itp.), że trudno brać je na poważnie. Kontrola i uczulanie rodziców - jak najbardziej, wrzucanie wszystkich produkcji do jednego wora - absurd.

Reasumując, jeśli macie wśród swych znajomych jakiegoś zapalonego gracza, miast uśmieszku politowania podpytajcie, jaką grę by wam do zabawy polecił. Gwarantuję, że zakres gatunkowy sprawia, iż każdy znajdzie coś dla siebie - a warto tej coraz popularniejszej i ciekawszej rozrywce dać szansę. To chyba sprawiedliwsze podejście, niż stereotypowe ocenianie?

 

Zachęcam do śledzenia: twitter.com/MarcinTomala

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości