Marcin Tomala Marcin Tomala
1498
BLOG

Polska na skraju wojny domowej?

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 18

Gigantyczny skandal związany z liczeniem głosów w wyborach samorządowych perfekcyjnie symbolizuje to, co rządzące elity zrobiły z polskim państwem w ostatnich latach. Trudno nazwać to nieudolnością czy brakiem odpowiedzialności - to regularny szwindel, który ma na celu po raz kolejny sprawdzić, jak daleko zaszły otępienie i bierność polskiego społeczeństwa.

Dlaczego piszę, że po raz kolejny? Granice zachowania zostały ustalone w 2010 roku, przy okazji tragedii smoleńskiej. Nie tylko moralne - o czym wybitnie świadczy pełna pychy postawa obecnej pani premier Kopacz czy bezczelne deptanie pamięci i godności ofiar tamtych wydarzeń. Przede wszystkim, choć zabrzmi to cynicznie - władza dostała wyraźną odpowiedź na pytanie jak daleko można posunąć się w jawnym lekceważeniu interesów państwa na rzecz własnej kieszeni (partii) i korzyści obcych krajów. Zaufanie osobie pokroju wrogiemu dziś całemu zachodniemu światu Putinowi - trudno o lepsze zobrazowanie, czym jest zdrada stanu.

Dochodzi do tego prosty aspekt techniczny - do zaocznego wyjaśniania tragedii smoleńskiej wyznaczono osoby (komisja Laska), których kwalifikacje prezentuje dziś Polska Komisja Wyborcza. Niesprawiedliwa ocena? Nie sądzę, jak bowiem można od kogoś, kto wyznaczyć ludzi do prostego dodawania nie potrafi - wymagać stworzenia grupy ludzi zdolnej do szeroko zakrojonej analizy multidyscyplinarnej? 

Zakładanie scenariusza nieudolności jest zresztą w przypadku wyborów samorządowych naszą ostatnią nadzieją - w którą osobiście wierzyć przestaję. Za dużo tego wszystkiego w ostatnich latach, a skala idiotyzmu (ten kod to chyba żart?) wręcz porażająca.

Państwo polskie przestaje na naszych oczach istnieć chociażby teoretycznie. To już nie tylko afery finansowe, korupcja, nepotyzm, hipokryzja władzy. Media dbające wyłącznie o interesy mocodawców - Żakowski, który potępia madrycką aferę PiS-u dwa dni później zmienia front (bo się okazało, w kogo to całe sprawdzanie delegacji może naprawdę uderzyć) i mówi z uśmiechem o tym, że podróże kształcą. Znamienne.

Na czele tego wszystkiego dobry prezydent Komorowski, dewaluujący wartość polskości (ordery dawane cwaniakom, lizusom, kłamcom, łapówkarzom), osobiście powiązany z nieprawidłowościami systemu wyborczego czy matactwami rządzącej sitwy.

Gdy do równania dodamy służbę medyczną, system emerytalny i nieubłaganą demografię - tak wyraźne cuda na urną, jakie fundują nam rządzący (w połączeniu z nowymi sondażami, wg których konkurencję miażdży PO, a PSL wygrywające podobno wybory ma 8% głosów), w "normalnym" (szanującym się) kraju, byłyby iskrą do poważnych zamieszek i konfliktu na skalę zbrojną.

To już nie tylko mistyfikacja i kryzys państwa - z przerażeniem zaczynam odkrywać, że faktycznie poważna awantura (delikatnie rzecz nazywając), wydaje się być jedyną szansą na odnowę naszej zepsutej, pogrążonej w upadku ojczyzny. W każdym innym (demokratycznym) scenariuszu - rządzący po prostu robią sobie ze zmęczonych, biernych obywateli - regularne jaja. Pobudka?

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka