Marcin Tomala Marcin Tomala
2654
BLOG

Kaczyński dał się podejść jak dziecko

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 59

Rząd Ewy Kopacz uzyskał dziś wotum zaufania w Sejmie - wiadomość dnia, którą trudno uznać za niespodziankę (nawet "opozycyjny" Palikot dał szansę koleżance) została przyćmiona przez "pojednanie" dwóch największych nienawistników polskiej sceny politycznej - Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Co najzabawniejsze, oba zwalczające się wzajemnie obozy partyjne uznają gest podania rąk jako swój wizerunkowy sukces, a nad wszystkimi góruje nowa królowa - łagodna, kobieca, uczciwa i skuteczna doktor Ewa.

Wygłoszone dziś przez nią expose to, biorąc pod uwagę klasę i jakość życia politycznego w naszym kraju, majstersztyk. Widać całkiem niezłą pracę, jaką wykonali specjaliści od marketingu i pijaru, przemówienie było proste, konkretne (na ile mogą być "konkretne" kolejne obietnice...), zdecydowane. Bardzo trudno oceniać założenia i plany "nowego" rządu poważnie, gdy z jednej strony mamy socjalne pomysły wspierania rodzin i reformę podatkową, a z drugiej napływają informacje o tym, że szefem doradców nowej pani premier został... były minister finansów Jacek Rostowski. Hipokryzja i arogancja kontynuowana w pełni po swym wybitnym poprzedniku, ciągłość zachowana uczciwie i kompetentnie.

Odsuwając bajki o realnej zmianie w polskim państwie, gospodarce itp. hitem okazała się sama konstrukcja, przekaz expose. Kopacz postawiła się w roli wręcz ponadpartyjnego rozjemcy, walczącego o dobro i głosy zmęczonych wiecznymi awanturami Polaków. Sędzia, która jednym tchem za winnych obecnej sytuacji w kraju stawia lidera opozycji (!) i odchodzącego premiera - ich spory, wzajemną nienawiść. Ona, dziewica orleańska (smoleńska?) wzywa ich do zgody!

Co na to lider opozycji, która całą swą narrację w ostatnich latach skoncentrowała na (słusznym, acz nieskutecznym) atakowaniu rządzących? Grzecznie się poszedł godzić i rękę do "zdrajcy" Tuska wyciągać, życząc mu powodzenia w Brukseli. A wybrani dziennikarze i polityce zarechotali wspólnie - ależ ta nowa, niezależna premier dzielna! 

Nie wiem jakim cudem, ale udało się za jednym zamachem Jarosławowi Kaczyńskiemu odtrącić od siebie niektórych (tych zaciekłych zwłaszcza) sympatyków, z drugiej uczynić z będącej kwintesencją kłamliwych i nieudolnych rządów Platformy Obywatelskiej Kopacz szansą dla obojętnych i mniej zaangażowanych wyborców. Całkiem niezłe, ostre wystąpienie Anny Zalewskiej utonęło bezpowrotnie w przekazie o dwóch panach, co swą prywatną wojenką Polskę w morzu straconych szans utopili. Ze wskazaniem na lidera opozycji, rzecz jasna - przecież to on rękę do zgody wyciąga, więc na sumieniu coś ma...

Na koniec dodam, uprzedzając ewentualne docinki wszystkich, którzy świat widzą w proporcjach zero-jedynkowych i to co ich idol polityczny zrobi, zawsze oceniają tak samo - "jest super"! Wiarę w to, że gest Jarosława Kaczyńskiego przysporzy mu zwolenników i pokazuje, jaki to on fajny jest i w ogóle stawiam na równi z tą, która fanom platformerskiej kliki karze ufać, że obietnice pani Kopacz są piękne, realne i mądre. 

Na PO-PiS czekam, a co!

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka