Marcin Tomala Marcin Tomala
781
BLOG

Siłowa samba bezlitośnie zmiażdżona

Marcin Tomala Marcin Tomala Rozmaitości Obserwuj notkę 12

O ile można było przewidywać, że Niemcy poradzą sobie we wczorajszym półfinale z gospodarzami mistrzostw świata, to skala i sposób zwycięstwa są wręcz porażające. Porównania komentatorów i kibiców są jednoznaczne: blitzkrieg, kompromitacja, poziom polskiej okręgówki, starsi chłopcy lejący bez litości młodszych na podwórkowym boisku. Są one jak najbardziej słuszne, wynik 7:1 na tym etapie turnieju jest sensacją i upokorzeniem, do tego stawia naszych zachodnich sąsiadów w roli faworyta finału.

Tak jak przewidywałem, większym problemem dla Brazylii nie okazał się wcale brak gwiazdora Neymara, a zawieszonego za głupie żółte kartki kapitana i obrońcy Thiago Silvy. To nie tak, że Dante jest od niego dużo słabszy. Zabrakło lidera - David Luiz w roli kapitana całkiem się nie sprawdził, obrona Canarihnos wyglądała dziurawo, chaotycznie. Nie miał kto krzyknąć na Marcelo, by trzymał pozycję, sam Luiz raz za raz razem wybierał się pod pole karne Niemców, a ochoty by wracać szybko nie miał wcale. Brak komunikacji, szkolne błędy - wpływ Silvy na kolegów z drużyny (trzymający ich w ryzach) jest większy, niż mogło nam się wydawać

Gdy do równania dodamy kapitalną, wzorcową grę Niemców, którzy narzucili wręcz szaleńcze tempo, wynik klaruje się sam. Wszyscy zagrali świetne zawody, na szczególne wyróżnienie wg mnie zasługują Kroos, Khedira i zawsze genialny Lahm, którzy zdominowali wręcz swoich rywali. Do tego wisienka na torcie - bramka Klose, detronizująca Ronaldo z tronu króla strzelców wszech czasów. Oj, nie był to miły wieczór dla gospodarzy, pod każdym względem.

Refleksja jest aż nadto oczywista - tak kończy się "holowanie" w turnieju wybranej drużyny. Warto dostrzec, że nie grali oni na tym mundialu piłki, z jakiej ich znamy i podziwiamy - technicznej, widowiskowej samby. To była jej dziwaczna, siłowa, podlana europejską agresją odmiana. Ostry styl gry, próba fizycznej dominacji nad przeciwnikiem, w połączeniu z pobłażliwością sędziów idealnie sprawdziły się w meczach z rywalami grupowymi, jeszcze lepiej w spotkaniu z Chile (choć tu zdecydowało szczęście) i ćwierćfinale z Kolumbią. Żałośnie odbił się jednak na niemieckiej, przyzwyczajonej do takiego stylu gry "ścianie". 

Dosłownie zresztą - Bernard, Hulk, Fred i inni odbijali się od niemieckich zawodników niczym bezradne, bezwładne piłeczki. Zastanawiam się całkiem serio, czy czasem grająca siłową piłkę słabsza europejska drużyna (jak Grecja na przykład) też nie miałyby całkiem sporych szans w spotkaniu z Canarihnos.

Podsumowując gorzko, jak ktoś zastanawiał się przez chwilę, jak wyglądałaby reprezentacja Polski na tym mundialu, wczoraj dostał odpowiedź. Tylko kto mógł się spodziewać, że udzieli jej bezradna i upokorzona, wielka Brazylia?

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości