Marcin Tomala Marcin Tomala
3191
BLOG

Igranie życiem Kasi Tusk

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 54

Wspominałem ostatnio o genialnym serialu politycznym House of Cards (okiememigranta.salon24.pl/575348,upadek-polskiej-sodomy), w którym znakomity Kevin Spacey udowadnia, jak cynicznym, inteligentnym i podłym politykiem trzeba się okazać, by osiągnąć sukces. W jednym z wątków, tarapaty w których się znalazł, ostrzał mediów i przeciwników zmieniają się gwałtownie, gdy przez okno jego mieszkania wpada zagubiona cegła. Staje się ona orężem wobec agresji jego oponentów, udowadnia, że nie kontrolują oni niezdrowych emocji, kreują niebezpieczeństwo, zagrożenie zdrowia, ryzyko. W finale wątku okazuje się, że cegłę rzucił... najbliższy współpracownik naszego bohatera. Cóż, czasem trzeba po prostu wiedzieć, czym i kiedy rzucić.

Nie twierdzę, że grożące córce Donalda Tuska sms-y, które przytoczył on dziś na konferencji prasowej są wytworem jego sztabu wyborczego. Nie ulega jednak najmniejszym wątpliwościom, że niezależnie od powodów ich ujawnienia, stały się natychmiast elementem wyborczej gry, samo wspomnienie Smoleńska w dwóch z przytoczonych przykładów kreuje jasny przekaz - sekta atakuje, grozi. Nie mam zamiaru pouczać pana premiera, że granie najbliższymi jest z lekka nieetyczne, zwłaszcza dla kogoś, kto raz za razem oskarża o to swoich konkurentów. Przerabiał to już wszak przy wywiadach z rzecznikiem Platformy Olejnik udzielonych przez jego żonę Małgorzatę, łzach na Królu Lwie itp. Zresztą, Katarzyna Tusk odnosi z racji nazwiska wymierne, finansowe korzyści, więc współczuć także nadto nie zamierzam.

Zastanawia mnie jednak reakcja Donalda Tuska jako troskliwego ojca. Z takimi wiadomościami lecieć do mediów to, zakładając przez chwilę szczerze intencje, głupota i skrajny wyraz nieodpowiedzialności. Osoby, które grożą śmiercią całej jego rodzinie nie zostały jeszcze namierzone? Numer do córki nie został zastrzeżony? W zamian premier skarży się mediom i w skrajnej, zupełnie nie zaplanowanej akcji wyciąga przygotowaną przez żonę komórkę z oburzającymi wiadomościami, błagając media... właśnie, o co? By zachęcić do realizacji gróźb? Zaprosić kolejne? Ślijcie, zboczeńcy i idioci, ja co najwyżej polecę z tym na konferencję prasową, by przy okazji coś politycznie ugrać, a wy możecie sobie hasać bezkarnie. Gratuluję Kasi tatusia, naprawdę.

Nawet przy tak podstawowej sprawie jak ochrona BOR-u premier mataczy i kręci. Z jednej strony jego córka kategorycznie nie korzysta z ochrony ani jej pojazdów, ale z drugiej jest przez nią dyskretnie (czasem?) obserwowana. Przez kogo, kiedy, w jakim wymiarze, jak często? Dla własnego widzimisię przejedzie się czasem agent (dwóch, oni sami z zasady się nie poruszają) za panienką Kasią, ale ochraniać jej nie zamierzają? W tak elementarnej sprawie jak życie i bezpieczeństwo rodzinyDonald Tusk nie potrafi udzielić, skoro sam dotyka tak bolesnej i ryzykownej kwestii, jednoznacznej i szczerej odpowiedzi?

Nie wiem, co chciał uzyskać premier Tusk dzisiejszą sms-ową demonstracją - biorąc pod uwagę internetową pyskówkę, która już króluje na wielu portalach, o szlachetne, pozbawione wyborczego celu działania trudno go podejrzewać. Co jednak najsmutniejsze, nawet jeśli założymy szczerość intencji zatroskanej głowy rodziny - biorąc pod uwagę jego możliwości oraz realne działania - okazuje się, że wyjątkowo marna ta głowa, igrająca nieodpowiedzialnie bezpieczeństwem dziecka. Brakowało tylko planszy z numerem telefonu do Kasi Tusk.

Sam już nie wiem, który scenariusz dla lidera rządzących jest bardziej korzystny, naprawdę. Żenujące.

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka