Marcin Tomala Marcin Tomala
1452
BLOG

Nagradzanie hipokryzji i politycznej zdrady

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 19

Perspektywa bywa zgubna. Często pomaga dostrzec rzeczy w sposób bardziej wyrazisty, dotrzeć do istoty problemu, pomijając niezdrowe emocje targające roztrzęsionym sercem. Niestety, często okazuje się, że dostrzegając sedno zagadnienia, tracimy całkiem nadzieję na jakąkolwiek zmianę i znalezienie rozwiązania. Dosadniej - trafia nas szlag po prostu. Może i życie jest pełne niespodzianek, a nadzieja umiera ostatnia - choć nie w Polsce. Tutaj można liczyć na to, że ważne jest tylko koryto. Cena nie gra roli.

Spierają się blogerzy i komentatorzy na temat patriotyzmu, poświęcenia życia dla ojczyzny, ideałów, miłości, interesów kraju. Ukraina oraz racja stanu. Smoleńsk, tragedie i sukcesy naszego państwa. Emocje i autentyczne zaangażowanie, pasja. Kłócimy się, często bardzo ostro, wymieniamy poglądy, tak wielu dla swoich przekonań dałoby się pokroić (albo pokroiłoby oponenta). Przewidujemy, wieszczymy, radzimy. Emigracyjna perspektywa pozwala dostrzec, jak wiele wartościowych głosów, fajnie piszących ludzi, tak naprawdę robi to... po nic. Ich słowa i zaangażowanie nie mają najmniejszego znaczenia, liczy się kasa i polityczne stołki. Racja stanu, przyszłość państwa, promowanie perspektywicznych, utalentowanych? Wykorzystać, jeśli się jakoś da, tak! 

Zjawisko to nie ma politycznej barwy. Wystarczy popatrzeć na lokalne struktury każdej z liczących się w Polsce partii. Tam gdzie żyjecie, w waszych małych ojczyznach, czy przebijają się jednostki wybitne, których celem jest realna zmiana a nie kariera i własna kieszeń? Wygrywają ludzie z zasadami, zdolni organizatorzy, pełni pasji społecznicy? Czy może jednak ustępują oni pola wszelkiej maści cwaniakom, lizusom, hipokrytom i miernotom? Zakładając, że znają w ogóle znaczenie słów takich jak hipokryzja...

Śmiałem się z cudownej przemiany, jakiej doświadczył europoseł Kamiński. Od osoby wyzywającej Zaleskiego od niemieckich lizusów, Niesiołowskiego nazywającego dziobakiem, podkreślającego pracowitość i wielkość śp. Lecha Kaczyńskiego w kontraście do leniwego i nieudolnego premiera Donalda Tuska; do osoby wychwalającej tego samego Tuska (mąż stanu prawdziwy), czy ramię w ramię z prezydentem Komorowskim organizujący wystawy w Parlamencie Europejskim. O nieustannej krytyce Jarosława Kaczyńskiego nie wspominając.

W swej nieograniczonej naiwności nie spodziewałem się jednak, że taka postawa zostanie tak przykładnie dostrzeżona i nagrodzona. Nie ma mowy, myślałem, żeby ktoś choćby pseudo-poważny naraził się na śmieszność i wiarę w tak cudowną metamorfozę. Michał Kamiński, w przeszłości polityk Prawa i Sprawiedliwości i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wystartuje do europarlamentu z list Platformy Obywatelskiej. Dostanie jedynkę w Lublinie.

Nie liczą się kompetencje, umiejętności, przekonania, inteligencja. Popularność, wazeliniarstwo, żenująco słaby polityczny marketing. Współczuję tym, niezależnie od ich przynależności partyjnej, którzy wierząc harują często jak woły, a lojalność nie jest dla nich pustym sloganem. Liczą się wyłącznie układziki i chwilowy interes. W zależności od tego, z której strony zawieje polityczny wietrzyk uznajemy, że Smoleńsk to zamach i zdrada stanu, albo dołączamy do grona, które dzieli się rubasznymi żarcikami z "zimnego piwka."

Tracę resztki wiary, że jakakolwiek zmiana jest w Polsce możliwa. Widocznie, mimo tylu specyficznych wydarzeń ta łódź ciągle dna nie sięgnęła. Upadek trwa, osoby, które kreują się na zbawców - patrzą tylko, co jeszcze i jak szybko można wyciągnąć z kieszeni swych naiwnych ofiar.Tusk nagradza jak widać nie tylko pływackie medale i popularność, lecz także ideową, polityczną zdradę. Swoją drogą gratuluję pani Jędrzejczak towarzystwa, w jakim postanowiła się promować.

Jarosław Kaczyński, który ma nas wszystkich od tego złego wybawić niezmiennie i uparcie stawia na ludzi, którzy go sprzedadzą bez chwili namysłu za miskę żarcia z europejskiej (albo krajowej, lokalnej - zależy gdzie i jak kieszeń duża) łaski. Młode i nowe twarze pojawiają się wtedy, jak trzeba kogoś ładnego na plakacie umieścić, a teoretycznie najbardziej wygadany i obyty (no rzecznik przecież) dyskusji nie potrafi wygrać dosłownie z nikim (Nałęcz, Olejnik), a swe wysiłki koncentruje na chwaleniu premiera i ganianiu za recepcjonistkami od czasu do czasu. Priorytety. 

Tak, rozmawiajmy dalej o Ukrainie, polskiej racji stanu, umieraniu za ojczyznę. Inaczej, jak się człowiek na chwilę ogarnie i zastanowi, może dojść do niepotrzebnych i smutnych konkluzji. W optymistycznej wersji, zostanie zgorzkniałym cynikiem, który swym defetyzmem na co dzień irytuje otoczenie. W bardziej realnej - trafi go szlag. Na miejscu - jak się chwilę zastanowić, to może to wyjście jest jednak bardziej optymistyczne.

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka