Marcin Tomala Marcin Tomala
2363
BLOG

Prowokacja rosyjskiego namiestnika

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 18

Wczorajszą "bitwę warszawską" trudno nawet w świetle ostatnich doniesień mediów nazwać błazenadą. Media około-wyborcze mają problem na czym się skupić najpierw - wojnie z Rosją, którą rozpętał Kaczyński, spalonej tęczy na Placu Zbawiciela (mają odbudować, PiS-owska dzicz!) czy może na brutalnym ataku narodowców na bezbronne dzieci z lewicowych, kochających świat i Polskę rodzin (anarchiści lekceważący jawnie prawo własności, stawiający realizację własnych potrzeb ponad potrzebami społeczności, nagle stają się symbolem obrony tolerancji i wartości, którym tak gwałtownie zagrażają neofaszyści - takie rzeczy, to naprawdę tylko u nas).

Pójdźmy tym tropem troszkę dalej. Dowiaduję się dziś, że Zespół Antykonfliktowy Policji kilka godzin przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości skontaktował się z mieszkańcami squatu przy ul. Skorupki ostrzegając przed ewentualnym zagrożeniem. Co zaowocowało płonącymi butelkami rzucanymi w napastników z dachu budynku.

Czyli wiadomym było, że miejsce jest punktem wysokiego ryzyka, mimo to, nie zostało ono zabezpieczone, ba, spowodowano wręcz eskalację konfliktu.

Analizując przebieg zamieszek, warto na chwilę zatrzymać się także przy zabezpieczeniu ambasady rosyjskiej. Okazuje się bowiem, że w tym roku miejsce to nie zostało uwzględnione jako "pododcinek specjalny". W ostatnich latach właśnie takie określenie skutkowało m.in. barierkami ustawionymi wokół ambasady oraz szczelnym kordonem policji. Ponad 2 tys. policjantów ściągniętych ekstra z całej Polski, stołeczne miasto przygotowywane przez medialną nagonkę i ministra Bartłomieja Sienkiewicza od paru miesięcy na regularną bitwę, a policja stosuje taktykę "jak się będzie coś działo, to zareagujemy".

Po czym całkowicie lekceważąc całkiem sprawny manewr Jarosława Kaczyńskiego (obchody 11 listopada w Krakowie), pozytywny wymiar marszu oraz relacje wielu mieszkańców Warszawy mamy serwowany kolejny spektakl pod tytułem "wszystkiemu winny jest PiS."

W sumie uznałbym to wszystko za przewidywalne, jasne i klarowne - Tusk i Sienkiewicz mają Polaków za kompletnych durniów, którzy przecież łykają już tak wiele, więc sprawdźmy Bartuś, jak daleko można tę granicę ich głupoty testować. O patrz, można! Uznałbym, gdyby nie jedna, fascynująca wypowiedź.

Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Rady Federacji, izby wyższej parlamentu Rosji, Michaił Margiełow, wyraził zadowolenie, że władze Polski potępiły burdy przed ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie. "Cieszy to, że polskie władze potępiły atak na rosyjską ambasadę, a policja zdążyła przybyć na miejsce. Ten oburzający dla dużego państwa europejskiego wybryk, przekształcający Polskę z wpływowego członka Unii Europejskiej w kraj Trzeciego Świata, został, jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio zainicjowany przez panów z partii Jarosława Kaczyńskiego."

Atak na lidera partii opozycyjnej, który jasno definiuje walkę o nową podmiotowość relacji polsko-rosyjskich oraz kwestionuje ustalenia śledztwa smoleńskiego, połączony z pochwałą działań Sienkiewicza i polskiej policji. Zdążyli przybyć, sic! Przecież nawet zakładając dobrą wolę, Margiełow musi sobie zdawać sprawę, że miejsce nie było w odpowiedni sposób zabezpieczone, a incydent pachnie na kilometr prowokacją (nieudolnością i brakiem kompetencji). Ta wypowiedź, nacechowana polityczną oceną zdarzenia (ogłaszanie winnych i niewinnych po stronie polskiej) jest nie tylko mało dyplomatyczna, a prześmiewcza, wręcz zaplanowana.

W 2007 roku Margiełow komentując zwycięstwo wyborcze premiera Tuska powiedział m.in. "Rzeczywiście, problemów w stosunkach rosyjsko-polskich przy Jarosławie Kaczyńskim nagromadziło się wiele, a ich likwidacja będzie wymagać czasu. Gotów jestem zrobić wiele, aby nasze stosunki stały się znacznie lepsze niż są dzisiaj. Wiedząc, iż po obu stronach przeważają emocje, wierzę, że sygnały o woli poprawy stosunków, które Platforma Obywatelska wysyła naszym sąsiadom, zostaną prawidłowo zrozumiane”.

Wygląda na to, że nić porozumienia między Warszawą a Moskwą ma się w dniu dzisiejszym całkiem nieźle. Na miejscu panów Sienkiewicza i Tuska nie obrażałbym się natomiast słysząc głosy, że to wszystko "to ustawka była". Bo jak nie była, to sposób w jaki zabezpieczyli tę "warszawską imprezę", za mało nawet nazwać skandalicznym i mało rozsądnym.

Patriotyczny mam dziś nastrój, więc nie będę rodaków dosadniej określał. 

 

 

 
 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka